Klaps to przemoc czyli skutki kar cielesnych
Wyrastamy na wartościowych ludzi pomimo kar cielesnych, nie dzięki nim. Czas odrzucić przestarzałe wzorce surowego wychowania i mówić jasno: kary cielesne nie wychowują, a niosą szereg negatywnych konsekwencji także w dorosłym życiu.
Często idealizuje się dawne czasy w kontekście różnych aspektów życia. Jednym z takich obszarów jest wychowanie dzieci. Dziś tradycyjne metody wychowawcze są z jednej strony coraz bardziej krytykowane, a z drugiej budzą pewien rodzaj sentymentu. Mowa o karach cielesnych, które nierzadko stawiane są w opozycji wobec tzw. bezstresowego wychowania. Pewnie niejeden z nas usłyszał, że „lepiej dostać od ojca po dupie niż potem oberwać od życia”. Nie chodzi o to, by teraz każdy z nas zamienił się w Pawlika Morozowa i obsmarował własnych rodziców, bo kiedyś dali nam klapsa. Oni też są zwykłymi ludźmi i popełniają błędy. Po prostu spróbujmy te błędy zlokalizować, nazwać wprost i ich nie powielać.
Historia Krzyśka:
„Ja już z nimi wszystkimi nie wytrzymuję!”
Dziesięciolatek coraz bardziej się nakręca, rzuca przekleństwami, jest impulsywny do granic możliwości. Krzyczy, że nikt go tutaj nie lubi, że ma dość bidula, że jak przyjdzie pora, to nas wszystkich… Ale najpierw podchodzi do kosza na śmieci i zaczyna kopać, potem pięścią uderza w ścianę. W tym momencie trzeba interweniować, bo takimi zachowaniami może zrobić sobie krzywdę. Krzysiek (imię zmienione) wpada w szał regularnie. Któregoś razu pogryzł jednego z wychowawców, musiało przyjechać pogotowie. Dopiero podwójny zastrzyk z lekiem uspokajającym pozwolił chłopca wyciszyć. Standardowa dawka nie dała rady.
Chłopiec trafił do domu dziecka przyprowadzony przez dziadków, którzy nie dawali sobie z nim rady. Tego, że po części sami nawalili, nie potrafili dostrzec. A przecież dziadek regularnie bił babcię, gdy wpadał w szał, używając przy tym wulgarnego słownictwa. Mały Krzysio od najmłodszych lat patrzył na sceny, których nie powinien widzieć. Czasem sam stawał się ofiarą, gdy ciężka ręka dziadka dosięgała i jego. Taki obraz relacji w rodzinie oraz sposobów komunikacji zaczął się kształtować w głowie chłopca.
Co to modelowanie zachowań?
Psycholog Albert Bandura, autor koncepcji społecznego uczenia się, stworzył pojęcie modelowania. Model to ten, od którego uczymy się zachowań. Obserwujemy i zaczynamy naśladować, bo uznajemy zachowania modela za oczywiste, właściwe. Ten mechanizm jest na tyle silny, że modelowane zachowanie może stać się integralną częścią naszej osobowości. Gdy stwierdzimy, że jednak jest złe, nadal możemy mieć problemy z jego zmianą. Nawet jeśli bardzo tego pragniemy. Tak w praktyce działają głęboko zakorzenione wzorce zachowań.
Identycznie jest z przemocą. Dziecko, które ją widzi (lub pada jej ofiarą) zaczyna postrzegać to jako coś standardowego. Może moczyć się ze strachu, może nienawidzić oprawcy, a potem… robić to samo, co on, wobec różnych ludzi, zwierząt. Zaczyna jeszcze w dzieciństwie lub dopiero wtedy, gdy dorośnie. Przypadki są różne. Opisany wyżej Krzysiek zaczął odtwarzać agresywne zachowania jeszcze przed wejściem w okres dojrzewania.
Czy jestem gorszy od innych?
Ktoś powie, że podaję skrajne przypadki, że jest różnica między pojedynczym klapsem a katowaniem dzieci. Oczywiście, różnica jest spora. Co nie zmienia faktu, że jakakolwiek kara cielesna oparta jest na strachu ofiary przed silniejszym oprawcą. Dziecko, które boi się dostać po tyłku od ojca, być może zaniecha niepożądanych zachowań, ale dopóki ojciec jest obecny i ma możliwość przyłoić. A co się stanie, gdy nie będzie go obok? Motywacje zewnętrzne oparte na unikaniu tego, co nieprzyjemne, nie należą do skutecznych i długofalowych.
Poza tym dziecko rozmawia z rówieśnikami i dowiaduje się, że nie każde dyscyplinowane jest przez rodziców klapsami. Bardzo prawdopodobne, że uzna siebie za kogoś gorszego, skoro on sam obrywa, a inne dzieci są od przemocy wolne. „Bo przecież jest jakiś powód, że to akurat mnie biją, a ich nie”. To jeden z punktów wyjścia do kształtowania się niskiej samooceny, małej pewności siebie i potężnego lęku. A nawet nienawiści do tych, którzy mają lepiej.
Gdy nadejdzie dorosłość
Spora część osób, które padły ofiarami przemocy, w dorosłym życiu kwestionuje jej szkodliwość lub nawet uznaje ją za skuteczną metodę wychowawczą. Udowodnione jest, że ci, którzy byli bici w dzieciństwie, w okresie dorosłości częściej stosują przemoc w porównaniu do tych, którzy byli wolni od kar cielesnych.
To, że mniej lub bardziej nasilone bicie dzieci istniało przez wieki, nie jest argumentem przemawiającym na korzyść kar cielesnych. Przez wieki w różnych zakątkach świata istniała też tradycja niewolnictwa, polowania na innowierców, czy zamykania w domach niepełnosprawnych dzieci. Nie wszystko, za czym stoi tradycja, ma rację bytu.
Potrzebujesz wsparcia? Dołącz do Wetalk już dziś i zacznij dbać o swoje zdrowie emocjonalne!
Nic nie szkodzi!
Konsultacja psychologiczna już od 109 PLN