Edukacja seksualna – dlaczego jest ważna?
Eksperci od lat nalegają, aby wprowadzić do szkół rzetelną, neutralną światopoglądowo i politycznie edukacją seksualną. Jaką odpowiedź słyszą? Przecież odbywają się lekcje WDŻ, a ich poziom merytoryczny jest wystarczający, a tak w ogóle, to edukacją seksualną powinni zajmować się rodzice/opiekunowie dzieci. Dlaczego lekcje WDŻ to zdecydowanie za mało? Ano dlatego, że przedmiot ten zakłada, iż seks powinien mieć miejsce jedynie w małżeństwie i służyć prokreacji, że każdy człowiek jest heteroseksualny, i że każdy z nas założy rodzinę – co w rzeczywistości nie jest prawdą.
Wielokrotnie przeprowadzane badania wśród młodych ludzi udowodniły, że są oni, lub byli odcięci od informacji dotyczących rozwoju psychoseksualnego zarówno w domu, jak i w szkole. Oczywistym jest, że rodzina to podstawowe miejsce socjalizacji, a zaraz za nią stoi szkoła. Ale to właśnie w niej edukacja seksualna, według międzynarodowych standardów dot. programów edukacji seksualnej, powinna być dostępna dla dzieci i młodzieży w różnym wieku i opierać się na jej głównym założeniu, że seksualność jest niezbywalnym elementem życia każdej jednostki od narodzin, aż do śmierci.
Do prowadzenia zajęć z edukacji seksualnej należy zatrudniać jedynie osoby kompetentne i wykształcone w tej dziedzinie. Nie można dopuścić do sytuacji, w której przekazywanie wiedzy na „te” tematy będzie spoczywało w rękach osób przypadkowych, ustosunkowanych wrogo do seksualności, niechętnych do szerzenia tej wiedzy, co niestety nadal ma miejsce w szkołach. Pamiętajmy, że wiedzę należy przekazywać w sposób obiektywny, zgodny ze współczesnymi standardami naukowymi. Podczas zajęć z edukacji seksualnej prowadzący nie może przekazywać jedynie własnego zdania, czy „słusznego” światopoglądu. Każdy człowiek ma prawo do dostępu do rzetelnej informacji oraz dokonywania wyborów życiowych zgodnie z własnymi przekonaniami i uczuciami.
Tymczasem młodzi ludzie w wielu przypadkach związanych z ich własną seksualnością szukają porad wśród rówieśników, w Internecie, często sięgając po filmy pornograficzne. Jakie to rodzi zagrożenia? Brak akceptacji i zrozumienia zmian zachodzących w okresie adolescencji, pojawienie się wewnętrznych konfliktów, co z kolei prowadzić może do niezdrowej, niebezpiecznej eksploracji swojej seksualności (niebezpieczne wyrażanie swoich potrzeb) i późniejszych zaburzeń w obszarze postrzegania, rozumienia i wyrażania tej seksualności, takich jak: zniekształcony obraz i wygórowane oczekiwania co do stosunków płciowych, wyglądu kobiecych i męskich ciał, zjawisko seksualizacji (wartościowanie człowieka poprzez atrakcyjność fizyczną i seksualną), podejmowanie ryzykownych zachowań seksualnych, niechciana ciąża, zjawisko dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, przemoc seksualna, uzależnienia od seksu i wiele innych.
Specjaliści są świadomi tego, że nie każdy rodzic czuje się komfortowo, prowadząc rozmowę na temat seksualności ze swoim dorastającym dzieckiem. I nie dziwota, skoro sami przez całe swoje życie nie doświadczyli rozmów w domu czy też w szkole na „te” tematy. Mimo to podkreślają, że warto jest zacząć taką rozmowę np. od tematu uczuć, relacji, wzajemnego szacunku, akceptacji własnego zmieniającego się ciała, a dopiero potem przejść do tematów związanych ze współżyciem, antykoncepcją itp. Opiekunowie powinni odpowiadać rzeczowo na pojawiające się spontaniczne pytania ich pociech, a jeśli nie znają na nie odpowiedzi – szukać ich wspólnie. Gdy szkoła zawodzi, należy zwrócić się do specjalistów działających w fundacjach, stowarzyszeniach, gabinetach seksuologicznych etc. Co więcej, sami dorośli mogą otrzymać istotną dla nich pomoc z zakresu rozumienia własnej cielesności i seksualności, relacji rodzinnych i partnerskich, poszerzenia swojej wiedzy o ludzkim zdrowiu seksualnym, a co za tym idzie, podniesienia kompetencji rodzicielskich celem jej dalszego przekazywania.
Apeluję – nie zostawiajmy dzieciaków samych sobie. Ich niezaspokojona ciekawość sprawi, że będą oni szukać odpowiedzi na własną rękę, trafiając przy tym na fałszywe informacje. Co więcej, po takim doświadczeniu może zrodzić się w nich poczucie porzucenia, lęku, wstydu, strachu, niezrozumienia z uwagi na fakt, że „ta” sfera życia została przez dorosłych owiana tajemnicą, uznana za tabu. Nierzadko w rodzinach ma miejsce przemoc i wykorzystywanie seksualne. Dlatego też konieczny jest udział szkoły w procesie edukacji. Jako pedagog i seksuolog zapewniam, że ludzie, którzy zajmują się prawdziwą edukacją seksualną, to najczęściej ideowcy, którzy wierzą w naukę i prawa człowieka. Ich osobiste motywacje mogą być różne, jednak na pewno nie zachęcają oni do seksu i rozwiązłości, jak myśli wielu rodziców/opiekunów. Nie opowiadają także o swoich doświadczeniach, ani nie wnikają w intymne przeżycia uczniów, chyba że uczeń sam wyjdzie z inicjatywą rozmowy na tematy dla niego ważne, osobiste.
Już od dawna zauważam następujące różnice między młodymi dziewczętami, a chłopcami. Te pierwsze, pomimo różnych, niekoniecznie pozytywnych doświadczeń dotyczących rozwoju ich seksualności, wykazują większą otwartość w mówieniu o nich. Niestety to właśnie płeć żeńska narażona jest na seksistowskie uwagi i wulgaryzmy ze strony płci przeciwnej, a z kolei ze strony opiekunów, na rozmowy o charakterze bardziej unikającym mówienia o seksualności, jako o czymś wartym poznania oraz wzbudzającym niechęć do zachodzących zmian w ich cielesności. Jakie mogą być tego skutki w niedalekiej przyszłości? Niska samoocena, poczucie wstydu, lęku, trudności w zrozumieniu i akceptacji swojej kobiecości i cielesności, problemy z nawiązywaniem i budowaniem relacji partnerskich, niechęć do zbliżeń, problemy z osiągnięciem satysfakcji seksualnej etc. Ci drudzy natomiast zdają się być grupą, która rzadziej doświadcza jakiejkolwiek rozmowy o charakterze edukacyjnym. Rodzicom albo trudniej się z nimi rozmawia, albo tych rozmów w ogóle nie podejmują, gdyż nie widzą takiej potrzeby. Konsekwencją tego jest poruszanie tematów związanych z seksualnością w grupie rówieśniczej w sposób prześmiewczy, wulgarny, co w konsekwencji prowadzić może do traktowania seksu w sposób mechaniczny, przemocowy, bez poszanowania granic drugiej osoby w sytuacjach intymnych.
Przykład z mojego gabinetu: od jakiegoś czasu pracuję z tą parą. Ona od najmłodszych lat słyszała od swojej mamy, że seks to coś złego, że nie wolno go uprawiać. Co więcej, z polecenia matki, była „straszakiem” dla swojej starszej siostry – gdy ta spotykała się ze swoim chłopakiem i spędzali czas w jej pokoju, młodsza siostra musiała pilnować, czy przypadkiem nie zaczynają „tego” robić. Na inne tematy związane z seksualnością nie mówiono w jej domu wcale. Ona sama nie zadawała pytań. Gdy wyszła za mąż, była przekonana, że seks to taki małżeński obowiązek. Uprawiała go z mężem rutynowo, gdy ten za każdym razem wracał z pracy, z trasy, zazwyczaj były to piątkowe wieczory. Z automatu. Bez ochoty, bez gry wstępnej. Bez przyjemności. Bo chciał. W końcu pojawił się w niej bunt. W trakcie stosunku kobieta krzycząc przeklęła, odepchnęła męża i uciekła do toalety. Ciało i umysł nie chciały już więcej w tym trwać. Mąż przeżył szok. Nie wiedział, że robi coś źle. Od dawna brakowało w ich związku rozmowy o ich życiu seksualnym. Obydwoje trafili na terapię. Najpierw zgłosiła się Pani, która początkowo zasygnalizowała brak orgazmu. Potem dołączył do Nas jej mąż. On musiał popracować nad odbudowaniem poczucia własnej wartości, gdyż ucierpiała jego: „męskość”, jego: „ego”. Poczuł się odepchnięty, niekochany., niechciany. Ich pożycie i małżeństwo przechodziło kryzys. Mężczyzna opowiedział mi, jak w okresie dorastania ojciec pewnego dnia przyniósł do domu czasopisma pornograficzne, wszedł do jego pokoju, rzucił je w jego stronę i krzyknął: „masz, ucz się, żebyś nie został pedałem”. Zatrważające, prawda? Ale prawdziwe. Pacjent dorastał w przekonaniu, że kobieta jest od dawania przyjemności mężczyźnie, a seks służy głównie do: „rozładowania się”. W obydwu przypadkach edukacja seksualna nie istniała, a podejmowane przez rodziców „rozmowy” miały negatywny wpływ na rozwój psychoseksualny tych osób. W konsekwencji zaczęliśmy pracować nad: prawidłowym postrzeganiem siebie, swoich ciał i ich reakcji oraz wzajemnych potrzeb i preferencji seksualnych, komunikacją w relacji, w tym nazewnictwem swoich części intymnych, sposobami wyrażania swoich myśli i pragnień, kompromisem „łóżkowym”, który stanowił sposób na zgranie się w seksie, odkrywaniem stref erogennych i sposobów dających zadowolenie, przyjemność i satysfakcję. Oczywiście nasza praca trwa nadal, gdyż tego rodzaju proces wymaga czasu oraz zaangażowania ze strony obydwojga partnerów. Ich miłość z pewnością dodaje im sił i determinacji. Małżeństwo uczy się także, jak rozmawiać z ich synem o seksie. Niejednokrotnie czują się z siebie dumni i pozytywnie zaskoczeni faktem, że udało im się przezwyciężyć własny wstyd i opór przed tego rodzaju rozmowami. Już nie zostawiają syna bez odpowiedzi, gdy ten zadaje im jakieś pytanie, jak miało to miejsce w przeszłości, gdy np. w trakcie oglądania filmu pojawiała się scena łóżkowa, a chłopiec chciał wiedzieć, co Ci aktorzy robią. Moi pacjenci uczą się przerwania cyklu pokoleniowego ubóstwa w zakresie rozmów o ludzkiej seksualności, a ja jestem szczęśliwa, że się do mnie zgłosili i że się nie poddali.
Uważam, że ten przykład jest wymowną ilustracją tego, że wiedza dotycząca seksualności przekazywana w naszych domach jest niewystarczająca, pełna krzywdzących stereotypów i mitów, zarówno w odniesieniu do kobiet, jak i mężczyzn oraz osób nieheteronormatywnych. Młodzi ludzie wciąż nie otrzymują wystarczających informacji na temat szeroko pojętego zdrowia seksualnego, nie tylko w domach, ale też w szkołach. Rzetelna edukacja seksualna powinna być oparta na standardach naukowych i medycznych oraz na standardach praw człowieka wypracowanych przez ONZ oraz Unię Europejską. Każdy polski uczeń ma prawo do dostępu do takiej edukacji, a polskie państwo jest zobowiązane zapewnić uczniom właściwą edukację min. na mocy zapisów zawartych w obowiązującej „Ustawie o planowaniu rodziny”. Gdzie możemy sami jej szukać i mieć przy tym pewność, że trafiliśmy na wiarygodne źródła? Moje propozycje to: „Grupa PONTON”, „Fundacja SEXEDPL”, „Fundacja AVALON”, „Platforma WETALK”.
Potrzebujesz wsparcia? Dołącz do Wetalk już dziś i zacznij dbać o swoje zdrowie emocjonalne!
Nic nie szkodzi!
Konsultacja psychologiczna już od 109 PLN
Świetny artykuł!
Bardzo mało mówi się w domach o seksualności, brakuje rzetelnej edukacji w tym temacie!
Zdecydowanie nie powinien to być temat tabu ani w domu, ani w szkole!
Jako 24-latek, który przez wiele lat szukał swojej tożsamości seksualnej, muszę przyznać, że brak rzetelnej edukacji seksualnej w szkole wpłynął na moje poczucie zagubienia. Temat poruszano bardzo ogólnie, bez odniesienia do realnych potrzeb młodych ludzi, co sprawiało, że sam musiałem szukać odpowiedzi w nieodpowiednich miejscach. Edukacja seksualna powinna być o wiele bardziej szczegółowa i dostosowana do współczesnych realiów, aby młodzież mogła zrozumieć swoje ciało, emocje i potrzeby w sposób zdrowy i świadomy.
W przypadku osób z niepełnosprawnością edukacja seksualna szczególnie jest pomijana w domach i szkołach przez krzywdzące stereotypy, że OzN nigdy nie będzie w związku, nie założy rodziny, nie będzie uprawiać seksu więc rodzice i nauczyciele w placówkach szkolno-wychowawczych z góry pomijają temat edukacji seksualnej, nie mając żadnej świadomości tego, że OzN jest potrzebna wiedza w zakresie seksualności po to, aby wiedzieć, jak bronić się przed wykorzystaniem seksualnym, na które niepełnosprawna osoba może być znacznie bardziej narażona niż ta w pełni sprawna.
Edukacja seksualna może pomóc temu, by bardziej świadomie wchodzić w relację partnerskie i zachować ostrożność w przypadku propozycji seksualnych od innych osób.